3 marca 2015

Serwetka z promienistym wzorem .



Ta też jest z czasu, kiedy z aparatem jakoś mi nie było po drodze.... W ogóle nie przepadam za tym urządzeniem, bo zawsze jest coś. A to nie zdążę zrobić jakiegoś ujęcia,szczególnie przy okazji zdjęć zwierząt, potem mam tylko połowę psa, albo końcówkę ogona, to mi ręka drgnie a ja tego nie zauważam na wyświetlaczu, a potem nie mam jak skorygować bo czegoś już nie mam, bo poszło do właściciela. Nie lubię, ale się uczę. Sama widzę poprawę, co raz te zdjęcia wyraźniejsze i ładniejsze są.


PS : za to się ładnie zblokowała :))) prościutko jak trzeba :)))

Torebka

Chciałam obdarować , lubianą bardzo przeze mnie osobę czymś innym, czymś czego nie znajdzie w sklepie  na wystawie. Długo myślałam i wymyśliłam torebkę...No tak, wymyślić a zrobić to jednak nie to samo, i zaczęły się schodki,..Niby takie proste, pewnie że proste, pod warunkiem że się potrafi, że się wie.
Ja nie wiedziałam, i zaczęłam robić tę torebkę niejako od  drugiej strony, że tak to ujmę.Zanim doszłam do myśli że coś nie tak , to już trochę było zrobione, wychodziło mi, ale jakoś tak ...trudno mi było. Jak już zrobiłam i popatrzałam na to , to od razu wiedziałam co tu zrobiłam nie tak,ale nie prułam, bo wychodziło całkiem zgrabnie :).
O, takie :
Drugie ujęcie :


Środek został wykonany z siatki budowlanej. Takiej jakiej używa się do ocieplania budynków :). Siatka na tyle sztywna , że trzymała fason i na tyle elastyczna że dobrze się z nią pracowało. Całość obszyłam kontrastowym materiałem, zapięcie torebki jest magnetyczne. Uszy to połączenie drewna ze skórą. 

Serwetki w motywem kwiatków w środku.


 Te serwetki robiło się łatwo i prosto, osobno każdy kwiatek, potem łączenie i brzeg.
Można je kształtować dowolnie na długość i szerokość.
Widać na drugim zdjęciu niedostatki w blokowaniu, choć trzymałam się brzegu styropianu , jakoś się stało , że ten jeden moment mi uciekł, a ja tego nie zauważyłam. Pocieszeniem jet to, że jest to błąd do poprawienia przy okazji następnego blokowania.


One year later....żywopłotu 3200

W zeszłym roku wierzba mnie bardzo martwiła, jakoś nie bardzo było widać że się przyjęła. Chodziłam , oglądałam i byłam co raz to bardziej nie zadowolona, nie było widać że coś się dzieje.....
Odczepiłam się od niej, bo co się będę denerwować, wiadomo, szkoda wszystkiego : czasu, pracy i pieniędzy też.
W tym roku, lutowa , piękna niedziela, więc w samo południe kawa na tarasie. Siedzę sobie wygodnie na leżaczku i oglądam otoczenie, planując to i owo, aż mi się głowa jakoś sama odwróciła na drugą stronę, którą starannie omijałam. Patrzę i pierwsze co mi się rzuciło w oczy,to inny kolor patyczków
 w ogólnym wyblakłym , suchym brązie. Taki fajny, żywy kolor, trochę czerwieni trochę ochry. Noooooooooo, to był moment jak się tam znalazłam, nie wiem czy minęły 2 sekundy. Patrzę i własnym oczom nie wierzę, a zaznaczam, miałam na nosie okulary. Wierzba! i to jaka! Znaczy udało się :))))
Wypatrzyłam od razu dwie ścieżki, jedna od zajęcy druga od jeleni i saren, zające nie niszczą a kopytne i owszem, ale  co mi tam, niech mają :)) Jak się wierzba rozrośnie to będą się przepychać między gałązkami albo zrezygnują, chyba.

Jest nadzieja , że ten ugór będzie kiedyś zagospodarowany. Jak tylko wierzba urośnie, zagęści się, to kto wie? Może zaszaleję i posplatam jej witki jak płot, w piękną kratkę :) O, może taką ?
Zdjęcie znalezione u wujka Googla. Zastanawiam się tylko, czy starczy mi cierpliwości do tego, by 200 m bieżących zapleść w ten sposób......W sumie to też jakieś rękodzieło .