21 lutego 2014

Szal boa

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam taki szal , pomyślałam ale żabot!. Ale widzę kobieta się rozbiera, a ten żabot coś długi jest...jak wąż :). Podotykałam , pooglądałam no i zachciało mi się. Jak wszystko proste bardzo, ale powiem Wam, palców to mi nie raz i nie dwa brakowało. Najbardziej zadowolona byłam, kiedy skończyłam ( nooo, tak mi się wydawało) zeszło z drutków, patrzę... i kurcze własnym oczom nie wierzę! .Średnio w co drugim rzędzie jakieś zguby po drodze..i co? No nic, prucie i na nowo )) .Za drugim razem się udało! :)).

Boa prezentowane jest na wieszaku, też chudy,( jak modelki) więc wisi dobrze .:)

I jeszcze jeden boa, tym razem w ciepłych kolorach :



17 lutego 2014

Ale...zając! :)

Dla odmiany, zamiast jaj, zwierzę :)) Gdyby były wątpliwości , oświadczam wszem i wobec iż to jest zając:). Może nie łudząco podobny, i uszy nieco mniejsze, ale coś z zająca ma, całkiem możliwe iż to młode :), kolor "futerka" w barwach ochronnych, żeby dobrze w miedzy się chował :))))))

12 lutego 2014

Początek początków

Początek.....
Początkiem myśli o blogu była zmiana miejsca zamieszkania , z dość dużego miasta na dość małą wieś. Czasem człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego co to oznacza, i co dostaje się w zamian. Ja dostałam świeże powietrze, piękne otoczenie. Czasu nagle zrobiło się dużo, w lesie zbieractwo skuteczne jest od wiosny do jesieni, a co z resztą czasu? 
Myśl, żeby założyć sobie bloga,chodziła za mną już czas jakiś, ale dojrzeć trzeba było.Na razie może i nieporadnie mi idzie, ale z dnia na dzień lepiej :). Pierwsze koty za płoty:)


Pomocnicy

Moimi pomocnikami , zawsze , ale to zawsze są :
Filemon:
jak widać, kot z temperamentem....może mu akurat nie najwygodniej w tym miejscu, ale co tam! jak sen go "napadł" akurat tam i sił brakło na dotarcie do właściwego miejsca drzemki?:)
oraz
Zbysiu, a właściwie Bonifacy, ale który kot by reagował na taaakie długie imię? Więc zostało mu Zbysiu, i reaguje 
I jeszcze raz Filemonik :)
Tu wyraźnie widać kto w tym domu operuje drutami :))


Oczywiście dom nie byłby domem, gdyby nie było psiaka, my też mamy, małego, ale za to  z tak rozdętym ego, tak wszędobylskiego, ciekawskiego, że powinna nazywać się Kierowniczka Zamieszania.., ale jest zwyczajną Tosią vel Antoniną vel Żolia ( tak, tak, z tej reklamy, co to Ążelia i Żolia robiły internety )
Oto ona:

PS.
Gdyby ktoś był ciekawy jaka to rasa, to uprzejmie informuję , iż ta rasa to: kortopierz niskopienny....

8 lutego 2014

i dalsza historia jajek :)

No , no, no....chyba się rozkręciłam :). Żeby te poprzednie nie czuły się samotne , się zrobiły następne koleżanki, i chyba koledzy :):

















na razie tyle w temacie jaj (wielkanocnych , off course :)  ) , jednak przyznam szczerze że chodzi mi po głowie jeszcze kilka wianków...zobaczymy jak się rozwinie wena w tym kierunku.

Historia jednego jajka......

Dopiero co jedne święta się skończyły, jeszcze walczę z pozostałością tych świąt na mnie ;) a tu już co raz bliżej następne święta, mam nadzieję że w tym roku będą wiosenne, bez śniegu i minusowej temperatury za oknem.. Skoro czas to taki "szybki Lopez",trzeba coś zacząć myśleć o Wielkiej Nocy, na razie jaja.
Miało być jedno, wizje się rozmnożyły no i powstało to stado:)








Z aparatem jeszcze się nie polubiliśmy...ciężka współpraca :/ 

Firanka

Właściwie to zazdroska, pierwsza! I nie ostatnia :)


Sukienka

Zrobiłam na szydełku sukienkę, dla dziewczynki.Była to moja pierwsza praca, nie powiem, natrudziłam się przy niej trochę, bo to był mój "pierwszy raz" w kwestii czegoś do ubrania. Z efektu końcowego summa summarum ja byłam zadowolona, nie wiem jak obdarowana :) Myślę że też...



Ogród, a właściwie skromne początki tego, co w przyszłości ogrodem będzie ( chyba )

Skoro mieszkam na wsi, to mam i warzywniaczek, mały, ale coś się w nim mieści :)
Niestety z ostatnich plonów pozostały mi tylko te zdjęcia, i do dzisiaj jestem zdumiona, jak to możliwe że wyrosło takie coś, jak dla mnie w mega rozmiarach.....
 Ta dynieczka, dyniusia,na pierwszym planie miała zaledwie 25 kg, a na dalszym 10 kg...Kury Pani, u której zaopatruję się w jajka były chyba zadowolone :))) A druga powędrowała do cielaka, niech ma, co mi tam :)) Nie miałam pomysłu na to co zrobić z taką ilością dyni, ba! nie byłam nawet przygotowana na to,że takie wyrosną! Ale jeśli mi znowu urosną, coś z nich wyprodukuję, a już na pewno zaopiekuję się pestkami....Tylko kto to wydłubie??
W kwestii ogrodu...no cóż , ciągle w planach.:) Tak długo będę planować , aż w końcu coś wyjdzie :)